Kosmiczne Święta – recenzja
Dziś Kosmiczne Święta, kolejna świąteczna propozycja, której pojawienie się w gronie nicestory stało pod dużym znakiem zapytania. Dlaczego? – bo opinie w naszym domu o tej książce, są zupełnie skrajne.
Kosmiczne Święta pojawiły się u nas w zeszłym roku. Mimo moich usilnych starań, nie udało nam się jej przeczytać do końca. Janek zwyczajnie wybierał coś innego, może dlatego, że temat kosmitów jakoś generalnie mu nie pasuje, a może po prostu. Więc o ile mojemu Synowi Kosmiczne Święta nie przypadły do gustu, to dla mnie jest to bardzo wartościowa książka w klimacie, którą niniejszym polecam. Decyzję pozostawiam Wam, ale warto do niej zajrzeć. Niektórym małym czytelnikom z pewnością przypadnie do gustu.
O czym są Kosmiczne Święta?
To historia o dziewczynce imieniem Rutka, która mieszka z mamą i tatą i chodzi do szkoły. W jej liście do Świętego Mikołaja na pierwszej pozycji znalazł się Przyjaciel, na drugiej Prawdziwy pies, a dopiero na trzeciej Pies z wystawy w sklepie metalowym. Rutka nie ma rodzeństwa, może czuje się nieco samotna, może brakuje jej przyjaciółki Elzy, która wyprowadziła się wraz z rodzicami, z budynku w którym mieszkają. Pewnie wszystko po trosze.
Któregoś wieczoru w domu zaczynają ginąć przedmioty, nie takie byle jakie, bo konkretnie metalowe. Giną kolejno nożyczki, nóż do sera, kłódka, a potem Rutka odkrywa cały koszyk nadgryzionych przedmiotów. „Na kłódce widać było ślady dwóch małych zębów”. W domu słychać dziwne szmery i hałasy. O dziwi dostrzega je tylko dziewczynka. Po głowie zaczyna jej też kołat się dziwna tekst „Stare kalesony” – o co tu chodzi myśli Rutka.
Wkrótce zagadka zostaje rozwiązana. Okazuje się, że w pokoju Rutki ukrywa się Kosma, przybysz z Koncypiusza, który dzięki czarodziejskiemu zaklęciu „Sto regale sony” może pozostać niewidzialny. Kosma żywi się metalowymi przedmiotami i nie bardzo wie jak wrócić do domu, na bardzo ważny dzień zwany Koncylia, który przypada w naszą Wigilię.
Tak zaczyna się pełna humoru znajomość Rutki i Kosmy. W trakcie przygotowań do Świąt, dziewczynka i ufoludek przejdą razem wiele zabawnych sytuacji. Wiele się też od siebie nauczą. Wszystko po to, aby zagubiony kosmiczny przyjaciel mógł powrócić do domu.
W te Święta „najlepszy prezent Rutka sprawiła sobie zupełnie sama” Zyskała nowych przyjaciół, a na tego najlepszego będzie mogła popatrzeć przez teleskop.
O czym jeszcze opowiadają Kosmiczne Święta?
Jak wspomniałam wyżej książka pokazuje jak ważna jest przyjaźń i relacje między ludźmi. Zarówno w rodzinie jak i w szkole czy na podwórku. Żaden prezent nie zastąpi dziecku, ale też dorosłemu, poczucia bycia potrzebnym i lubianym.
Kosmiczne Święta to też obrazek rodzinnej, choć nieco kosmicznie ubarwionej codzienności i przygotowania do Świąt, które dzieci tak uwielbiają.
Kosmiczne Święta są bardzo starannie wydane. W grubej oprawie, na grubszym papierze. Historia spisana jest w 24 krótkich rozdziałach. Książkę zdobią nieco tajemnicze rysunki, a na każdej stronicy umieszczono ciekawe grafiki. Tekst jest napisany dużą czcionką, wygodną do czytania dla dzieci, a czytania jest sporo.
Mam cichą nadzieję, że w tym roku przeczytamy o przygodach Rutki i Kosmy do końca. Jeśli nie to trudno, pozostanę jedyną fanką tej książki w domu.
Kosmiczne Święta, autor Ingelin Angerborn, ilustracje Per Gustavsson, wydawnictwo Zakamarki, 100 stron, wiek 6+