Uciekinierzy – poruszająca podróż dziadka i wnuczka
Być może książka „Uciekinierzy” tematem nie koresponduje z radosnym wakacyjnym czasem, który tuż tuż, ale zachwyciła mnie ogromnie. Jest to sentymentalna opowieść o zadziwiającej relacji i pięknej więzi łączącej dziadka z wnuczkiem. Chory dziadek leży w szpitalu, a jego słabe serce nie daje już nadziei na wyzdrowienie. Dziadek powoli odchodzi. Jest przy tym stetryczałym zrzędą, który daje w kość personelowi medycznemu. Zresztą dziadek ma trudny charakter od zawsze. Siarczyście przeklina i stawia na swoim. Jest szefem wszystkich maszynowni świata. Z tego powodu rodzina niechętnie odwiedza staruszka, zwłaszcza syn. Jest jednak ktoś kto akceptuje dziadka takiego jakim jest. Jak powiedziała pewna pani w niebieskim płaszczu w autobusie do Gottfrida. „Przekaż swojemu kochanemu dziadkowi, że nie mógł mu się trafić lepszy wnuk”.
Książka porusza temat rodzinnych relacji, w których ból doświadczeń i wzajemnego niezrozumienia powoduje urazy, których nie sposób od siebie odsunąć. Tekst napisany z przekąsem i humorem, który pozwala czytelnikowi towarzyszyć bohaterom z odpowiedniej bezpiecznej perspektywy.
Uciekinierzy i ich nieprawdopodobna historia
Gottfrid odwiedzał dziadka w szpitalu co tydzień. Woli być u dziadka sam, a gdy jest z nimi tata, dziadek i wnuczek wysyłają go z krzyżówką po słodycze. Mają czas wtedy tylko dla siebie. Pewnego dnia dziadek prosi wnuczka o niemałą przysługę. Powierza mu misję zorganizowania wspólnej eskapady. Gottfrid ma opracować plan „ucieczki” ze szpitala na weekend, by odwiedzić dom, w którym dziadek mieszkał z babcią. To duże wyzwanie dla chłopca. Jednak miłość do dziadka sprawia, że nawet z pozoru niemożliwe staje się możliwe.
Jak powiedzie się ich plan? Czy dziadek spełni swoje ostatnie marzenie o borówkowym dżemiku babci? Ta książka zostawia czytelnika w przyjemnej zadumie.
Eskapada bohaterów to nie będzie łatwa droga, ale gdy się kogoś kocha można góry przenosić. Z tej historii płynie refleksja, że gdy jest trudno warto poprosić o pomoc, która naprawdę może okazać się bezcenna. Powiem wam jeszcze, że nie tylko Gottfrid zrobił coś wielkiego dla dziadka, ale dziadek dla chłopca również.
Książka mimo wrażliwego i trudnego tematu odchodzenia najbliższych jak również niezwykle charakternych bohaterów, wzrusza i napawa optymizmem. Tak jak przyjaciel Gottfrida Adam, ja również polubiłam dziadka. Serwus dziadygo – wołał Adam do dziadka. A ten mu odkrzykiwał – ty młokosie.
Uciekinierzy to historia, w której na bolącą duszę najlepiej posmakować dżemiku borówkowego babci. Może taka dżemikowi mikstura na kłopoty sprawdzi się również u mnie lub u was? Uciekinierzy to opowieść, w której najprawdziwsza prawda okazuje się tak niemożliwa, że trudno w nią uwierzyć.
Jedyną rzeczą, która mnie nie urzekła to ilustracje w swym artystycznym wyrazie przypominające karykaturę czy też satyrę. Choć rozumiem zamysł artystyczny, wolałabym prostsze bardziej przyjazne obrazy.
Zachęcam was bardzo do wspólnego czytania Uciekinierów z dzieckiem. Będzie trochę śmiechu, trochę zdziwienia jak również odrobinie nostalgii. Taki miks który skłania do rozmyśleń i ciekawej rozmowy o rodzinie, ludziach i życiu. Uciekinierzy to piękna historia.
Uciekinierzy, Ulf Stark, ilustracje Kitty Crowther, wydawnictw Zakamarki, 144 strony, wiek 9+