Złodziej w Sokole Górskim – recenzja
Złodziej w Sokole Górskim to trochę jakby spojrzenie w przeszłość, w której panowały dobre maniery i konwenanse. I choć często tylko na pokaz, przyjemnie jest stać się na chwilę ich obserwatorem. Główny bohater, chłopiec jedenastoletni Harrison Beck wyrusza ze swoim wujkiem Natem w czterodniową podróż królewskim pociągiem parowym Sokołem Górskim. Wujek jest pisarzem specjalizujących się w tematyce pociągowej, dlatego też zostaje zaproszony do udziału w ostatniej podróży parowej maszyny. To wyjątkowa podróż ponieważ uczestniczyć ma w niej rodzinna królewska oraz inne ważne osobistości z wyższych sfer. Początkowo Harrison nie jest zachwycony wyjazdem z odrobinę staroświeckim wujkiem, ale w czasie trwania przygody to się zmieni.
Książka Złodziej w Sokole Górskim wciąga bez reszty. Ciekawa, nieoczywista, pełna detali i informacji dotyczących brytyjskiej kolei, a w szczególności tej parowej. I choć Sokół Górski to fikcja literacka, to wspaniale się nim podróżuje. Powieść spodoba się zarówno dziewczynkom jak i chłopcom bowiem w przygodzie do Harrisona dołączy rezolutna Lenny.
Podróż która zamienia się w przygodę
Podróż, która w oczach Harrisona czyli Hala jawi się jako nudna, szybko staje się fascynująca za sprawą kilku wydarzeń. Po pierwsze już pierwszego wieczoru w pociągu dochodzi do kradzieży drogocennej broszki Pani Lydii Piekle. Drugie to Hal odkrywa w pociągu pasażera na gapę – dziewczynkę imieniem Lenny. Po trzecie wujek okazuje się być całkiem fajny. Podarowuje on chłopcu notatnik, w którym pojawiać się będą jego rysunki – obrazy z podróży i śledztwa, które Hal i Lenny razem poprowadzą. Dzieci postanawiają ujawnić złodzieja, który nie tylko ukradł broszkę, ale też ich zdaniem planuje kradzież królewskich klejnotów, diamentowego naszyjnika księżnej Atłasowego Diamentu.
Warto wspomnieć, że wszyscy pasażerowie pociągu to galeria osobliwości. Wystarczy wspomnieć wytworną bogatą Panią Lansbury ze sforą piesków oraz służącym, popularną aktorka Sierra Knight i jej asystentkę Lucy, barona Essenbach z rodziną czy państwa Lydię i Stevena Piekle. Każda postać niesłychanie ciekawa i nieoczywista. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Zagadka w Sokóle Górskim nawiązuje konwencją do kryminalnych zagadek Agathy Christie, tylko w wersji dla dzieci. Do samego końca nie wiadomo kto z szacownego towarzystwa jest złodziejem. Hal okaże się odważnym, sprytnym oraz niezwykle spostrzegawczym młodym człowiekiem. Wynikiem śledztwa zaskoczy nawet inspektor Clyde, która nie okazała się tak wnikliwa.
Niesamowity Wujek Nathaniel
Niesłychanie podobała mi się postawa wujka Nat`a wobec Hala. Traktował chłopca z szacunkiem, obdarzając go całkowitym zaufaniem. Pozwolił chłopcu na prowadzenie śledztwa mimo, że było to dość ryzykowane. Stał u jego boku i wspierał w każdym momencie. To piękny obraz tego jak rodzice czy opiekunowie mogliby towarzyszyć dzieciom, pozwalając im odkryć swoje możliwości. Zacznę praktykować mocniej!
Książka Złodziej w Sokole Górskim jest świetna do wakacyjnego, rodzinnego czytania. Będziecie wspólnie zastanowić się nad rozwiązaniem tej zagadki. My próbowaliśmy i choć mieliśmy pewne podejrzenia, to ostatni rozdział zaskoczył.
Dużym atutem wydania są również ilustracje, delikatne, momentami pełne detali, doskonale wpisujące się w tę opowieść. Niesłychanie cieszę się na zapowiedź kolejnej przygody w pociągu Harrisona. Polecam wam tę kryminalną przygodę.
Dla miłośników przygody „na szynach” proponuję również zajrzeć do wpisu Magiczny Ekspres.
Złodziej w Sokole Górskim, M.G.Leonard and Sam Sedgman, wydawnictwo Tektura, 304 miękkie strony, wiek 6+